Praktyka dziekańska była pomocna w podjęciu decyzji o kandydowaniu na stanowisko rektora PUM w 2016 r. Miałem nadzieję, że wszystko co wcześniej robiłem na mojej Uczelni, osoby, z którymi współpracowałem i dla których podejmowałem różne wyzwania – wszystko to dało mi wiele cennych doświadczeń. Naturalną konsekwencją mogło być ich wykorzystanie dla dobra PUM. Kiedy postanowiłem kandydować wiedziałem, że ewentualna wygrana przyniesie kolejne dylematy do rozwiązania, z którymi w duchu odpowiedzialności trzeba będzie się zmierzyć. Ale tak jak niegdyś gen. Robert Lee nie chciałem unikać wyzwań, wolałem je podejmować i starać się rozwiązywać najlepiej jak tylko można było w danym czasie i w konkretnych okolicznościach.

Będąc rektorem miałem wiele sposobności aby przekonać się o wielkim zaangażowaniu, rzetelności, a także kreatywności pracowników naszej Uczelni. To właśnie dzięki nim kierowanie naszym Uniwersytetem stawało się przyjemnym obowiązkiem, a wyzwania, przed którymi stawał PUM łatwiej było pokonywać. Bo rektor powinien być primus inter pares. Cieszę się zatem, że ostatnie lata były dla PUM owocne – te efekty stanowią wspólne dokonania naszej społeczności akademickiej, a gdyby ktokolwiek uznał, że w jakikolwiek sposób dane mi było do nich się przyczynić, to z pokorą odpowiedziałbym: wygrane bitwy są dziełem całej armii, a przegrane idą na konto dowódcy…